Uczennica wbiegła do pokoju nauczycielskiego edukacji domowej. Smoczyca (to ja) ze wszystkimi swoimi głowami popijającymi spokojnie herbatę siedziała, przeglądając kilka podręczników jednocześnie. Niespodziewane wkroczenie uczennicy sprawiło, że wszystkie głowy jednocześnie zakrztusiły się herbatą, oderwały oczy znad książek i zwróciły się ku interesantce.
– Słucham? – Pani od polskiego (to ja) pierwsza pospieszyła z pomocą.
– Była u mnie wczoraj koleżanka i powiedziała, że to głupie, że mam na biurku plan lekcji, który jest pusty! – Uczennica pomachała kolorową płachtą formatu A4 podzieloną na siedem dni tygodnia i na godziny każdego dnia. Ramkę planu stanowiły kolorowe baloniki, zupełnie jakby cały rok szkolny był nieustanną fiestą.
– No jak pusty?! – Pani od muzyki (to ja) nie kryła oburzenia. – Proszę bardzo. Masz wpisane zajęcia w szkole muzycznej. Tu od godziny 16, tu od 17, tu i tu skrzypce, tu teoria...
– No tak, ale koleżanka uważa, że ja do 16 nic konkretnego nie robię.